NIE KASOWAĆ!!!

środa, 2 listopada 2016

Nowy wymiar pasji



     Jacka znanego bardziej jako Emitu, poznałem ponad 13 lat temu. Szmat czasu. Kontakt nawiązaliśmy, chyba jak większość ludzi w poprzedniej dekadzie dzięki internetowi. A konkretnie poprzez założony przeze mnie Klub Wartburga. To była dzika epoka, a ludzie inni niż teraz. Mimo tego, nasza przyjaźń przetrwała tyle lat. Oczywiście nie bez jakiś drobniejszych rys, ale nie jedno piwo spiliśmy i nie jedno auto porządnie obgadaliśmy.

     A pamiętam w jak ciekawym momencie i nietypowej sytuacji się poznaliśmy. W roku 2003 postanowiłem zrobić pierwszy w Polsce zlot marki Wartburg. Imprezę, którą podjąłem się zorganizować, nazwałem dumnie Pierwszym Ogólnopolskim Zlotem Wartburgów 'Wart-Biwak. Wszystko rozegrało się w mocno spartańskich warunkach w miejscowości Zgniłe Błota koło Łodzi, w dniach 22-25 sierpnia 2003 roku.

     Do końca nie wierzyłem, że impreza się uda, a ludzie dopiszą na niej tak licznie. Jak przez mgłę przypominam sobie dlaczego Jacek przyjechał na zlot Maluchem. Jednak już wtedy widać było, ze to pasjonat. Ściągnął ze sobą dwóch ziomków z Poznania - Szymona w wychuchanym, czerwonym Wartburgu 1.3 i Michała a.k.a Szeroki w zabójczym jak na tamte czasy Wartburgu 353 wystylizowanym w raczkującym wtedy niemieckim stylu tuningu. Nigdy tego nie ukrywałem, że auto Szerokiego a.k.a Majonez wzbudzało we mnie szacunek i przysparzało szybszego bicie serca. Tak... Wzorowałem się na nim od pierwszego wejrzenia.

     Nie będę się licytował kto jest większym pasjonatem, Ja czy Emitu. Zawsze starałem się promować kulturę Wartburgową, propagować posiadanie Wartburga, prowadzić Klub czy choćby dzisiejszy serwis WartburgRadikalz - Jacek wolał działać. Nie zliczę aut jakie zbudował lub zreanimował. Wyglądało to różnie, ale sam też jeździłem jakiś czas "wozem strażackim". W każdym razie trzeba uczciwie przyznać, że ma to auto we krwi. Od lat nie opuszcza żadnego zlotu Wartburga w Eisenach, czego sami mogliście doświadczyć w tym roku, gdy jego relacja przyciągnęła na naszego bloga tłumy.

     Po co mówię to wszystko? Ano dlatego, iż obaj mamy świra na punkcie tego auta, a Jacek ostatnio udowodnił to ponad wszelką wątpliwość.

     Zobaczcie sami:















     Synku - jeśli myślisz, że jesteś prawdziwym freak'iem na punkcie auta z AWE to zwyczajnie się mylisz!

    Zdjęcia z wykonywania projektu są własnością Emitu, dlatego proponuję ich nie kopiować bez jego zgody lub naszej wiedzy. Ja natomiast serdecznie dziękuję Jackowi za użyczenie fotografii, które były niemałą inspiracją do popełnienia tego wpisu, jednocześnie skłaniając mnie do delikatnych wspominek.



Autor: Kruchy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz