NIE KASOWAĆ!!!

środa, 4 lipca 2012

I Sosnowieckie Spotkanie Starych Samochodów 2010

Tytułem wstępu, do wyprawy doszło niemalże spontanicznie, gdyż do końca nie wiedziałem czy dam radę się tam zjawić.

Z racji tego, że start miał być o 10.10, plan był, by wyruszyć z Cieszyna ok. 8.00. Niedzielny poranek przywitał nas iście chłodno. Zimno jak diabli, do tego mgła. Z racji niecałych 100km przygotowanie do wyjazdu objęło jedynie postawienie anteny CB na dachu ;-) Niestety po dwudziestu kilku kilometrach i mgle tak gęstej, że ledwo co koniec maski było widać, autko stwierdziło "pierniczę - nie jadę". Szybka akcja naprawcza ograniczająca się do, delikatnie mówiąc słownego skarcenia niepokornej bestii przyniosła oczekiwany rezultat i po kilku minutach ruszyliśmy w dalszą drogę. Niestety niecenzuralne słownictwo użyte w trakcie strofowania niesfornego pojazdu musiało odcisnąć piętno na jego psychice, bo resztę drogi spędziliśmy marznąc w środku. Sądząc po wskaźniku temp, silnik zresztą nie miał lepiej

W każdym razie ok. 9.30, jako jedni z pierwszych, byliśmy na placu przed UM w Sosnowcu. Na honorowym miejscu, tuż przed samymi schodami już stał Mercedes komendanta melanżu. Inni spotowicze zaczęli powoli się zjeżdżać. Około 10.45 plac i okolice były zapchane bardziej lub mniej zabytkowymi pojazdami. Po dopełnieniu formalności, gruntownym obfotografowaniu nowego nabytku Zbynia i Adama oraz zapełnieniu w 50% karty w aparacie czekaliśmy na wyjazd do Muzeum. Pogoda zaczynała nam sprzyjać. Zaczęło się robić coraz cieplej. Kilka minut po jedenastej kolumna staroci, w asyście motocyklistów i policji ruszyła przez miasto. Przejazd odbył się niezwykle sprawnie i już po kilkunastu minutach byliśmy u celu. Z uwagi na to, że chęć uczestnictwa potwierdziło ok. 40 załóg, a przyjechało prawie trzy razy tyle wynikł lekki problem z zaparkowaniem, niemniej z uwagi na offroadowe zawieszenie 353 jakoś się udało.

Na miejscu obczailiśmy kilka nowoprzybyłych pojazdów oraz spotkaliśmy się z Vitią, którego przez kamuflaż a'la Chuck Norris w pierwszej chwili nie poznałem Czas w muzeum zleciał pieronem, w związku z czym nawet nie zdążyłem zwiedzić Muzeum właściwego. No ale Muzeum tam stało, stoi i pewnie jeszcze postoi, a tylu zjazd tylu unikatowych samochodów w jednym miejscu nie zdarza się każdego dnia.

Kolejnym checkpointem było centrum handlowe Fashion House. I znów kolumna staroci przy akompaniamencie klaksonów zablokowała drogi Zagłębia. Na miejscu czekały kolejne atrakcje jak choćby próby sprawnościowe, symulatory jazdy, jazda w alko-goglach czy na trolejach.

Czas biegł szybko, dzień się kończył. Jeszcze tylko rozdanie pucharów i nagród za sprawnościówki i najładniejszy samochód, dyplomów, drobnych upominków od sponsorów i niestety w naszym wypadku do domu.

Reasumując, naprawdę bardzo fajna i udana impreza. Pomimo przekroczonej prawie trzykrotnie liczby załóg organizacja była perfekcyjna. Trochę szkoda, że nie załapaliśmy się na after party, ale cóż - nie można mieć wszystkiego No i mamy nadzieję na powtórkę za rok.


Po kliknięciu w galerię zostaniesz przekierowany na stronę Flicr.com gdzie ekipa WR posiada własne konto. Fotografie są własnością Przemka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.Rozpowszechnianie jedynie za zgodą WartburgRadikalz.com

Autorem relacji jest Przemek Porwolik. Wszelkie Prawa Zastrzeżone. Rozpowszechnianie jedynie za zgodą WartburgRadikalz.com

Przemek - WartburgRadikalz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz