NIE KASOWAĆ!!!

środa, 11 lipca 2012

Solarz & Solarz 353 Team - Polska

Cała moja historia z Wartburgiem rozpoczęła się dzięki koledze ze studiów, który zaczął startować Fiatem Seicento w KJS'ach czyli konkursowej jeździe samochodem - imprezach o charakterze rajdowym. Próby odbywają się albo między pachołkami na placach i parkingach albo dużo rzadziej na drogach publicznych jako odcinki drogowe.

Stwierdziłem zgodnie z moim młodszym bratem, że fajnie byłoby się pościgać i sprawdzić jak „jedyna słuszna marka” da sobie radę z innymi autami. Trzeba jednak było kupić Wartburga, bo mojego osobistego szkoda na takie męczenie. Pojawił się problem. Brak funduszy... Ale jakoś powoli nazbierałem te 500zł i upatrzyłem sobie furę na allegro. Po uzgodnieniu szczegółów z właścicielem i przyjęciu do wiadomości, że nie jest do końca sprawny pojechaliśmy po niego prawie 200km w jedną stronę. Plan był taki, że przyjedzie o własnych siłach. Na miejscu ukazał się naszym oczom w miarę zadbany biały 353 z 1986 roku. Po pół dniowej walce zapalił i kawałek nawet pojechał. „Dobra, bierzemy”. Szczęśliwy wybrałem się nim w drogę powrotną do domu. Szczęście nie trwało jednak długo bo po 20km naładowany wcześniej akumulator umarł ponieważ nie było ładowania... I tu skończyła się jazda o własnych siłach. Dalsze 180km to podróż na holu, w nocy, bez ogrzewania, w zimie, i ładowanie akumulatora co 20min żeby chociaż trochę pozycje się świeciły. Powrót trwał jedyne 6 godzin.

Pierwszy rajd był „na swoim”, czyli w Rzeszowie. W aucie poszło do przeróbki to co było oczywiste: zawieszenie w dół, lepsze opony – następny wydatek, i oczywiście inny silnik bo ten co był wcześniej miał popękane tłoki i rozwalone jedno łożysko korbowe. Fundusze na start oczywiście wzięliśmy z własnej kieszeni.

Nadszedł dzień KJS'a. Pilotem został mój brat. Na miejscu już było widać zdziwienie wśród publiczności i zawodników, że Wartburg startuje. Stres był, ale gdy zaczęliśmy jechać, wszystko minęło. 12 prób, przeszło 100km łącznie z dojazdówkami. Ostatecznie gdzieś na szarym końcu, ale nie ostatni, i na paru próbach były bardzo dobre czasy. W sumie to spodziewaliśmy się lepszego wyniku, ale Wartburg szybciej już nie mógł. Wielką przygodą jest taki start i daje wiele frajdy, zwłaszcza, że już wtedy było słychać głosy, że nasze auto to „samochód z duszą”.

„Co dalej?” Uzbieraliśmy trochę kasy i szukaliśmy sponsora. Dzięki wstawiennictwu znajomego zostaliśmy zasponsorowani poprzez „bańkę paliwa” na kolejny rajd. Kolejna impreza, o dziwo nie ukończona, mimo że do mety dojechaliśmy. Ale różni sędziowie i różne punkty widzenia. Nie wnikałem, bo i tak wyniki były mierne.

Kolejne imprezy to kolejne wrażenia, czasami dosyć mocne zwłaszcza gdy były niekontrolowane poślizgi. Od czasu do czasu jakieś przejechane krawężniki, ale zawsze do przodu i do mety – „ogień na tłoki!”. Ogólnie na forach czy w opinii kibiców jazda naszej załogi podobała się.

Między rajdami robiliśmy wszystko co się dało, aby usprawnić naszą furę. Fajnie się jeździło ( bez jakiś specjalnych osiągnięć ), aż do momentu kiedy były prawdziwe odcinki drogowe na imprezie w Rzeszowie. Na jednym z rajdów zdarzył się nam także mały wypadek. Mieliśmy założone stare opony i raz pojechaliśmy za szybko i niestety był rów. Auto przewróciło się na bok i pniak, który tam był. Wgniotły się tylnie lewe drzwi do środka. Nam nic się nie stało. Po wyjściu kibice dosłownie podnieśli auto i wynieśli je z naprawdę głębokiego rowu. Samochód zapalił i tak dobrnęliśmy do mety. Ironią był fakt, iż był to ostatni odcinek.

Drzwi zostały wymienione, jednak paliwa na starty zaczęło brakować. Startowaliśmy dalej z coraz większym trudem za swoje. Poszukiwania sponsora nie przynosiły rezultatów, bo większość ludzi mówiło, że „nie postawi na taki samochód”. Niestety dla nich...

Po przejechaniu 6 imprez postanowiłem zrobić przerwę zimową. W między czasie udało się znaleźć sponsora, który wyłożył fundusze. Od razu wiedziałem na co pójdzie kasa. Już od dawna zamierzałem wzmocnić silnik. Zbierałem informacje i dane. Nie było to łatwe, bo albo nikt nie wiedział jak to zrobić, albo nie chciał powiedzieć. Ale dałem radę. Założyłem całkowicie inny silnik. Zostało przerobione bardzo dużo - od kosmetyki, aż po sprawy mechaniczne. Silnik, wnętrze, i wygląd zewnętrzny. Już wcześniej zobaczyłem u kolegi jak robi Poloneza 2000 i to przez niego zaraziłem się sentymentem do starych rajdówek i stwierdziłem, że nasz Wartburg będzie robiony według starego kanonu. Na początku ścigania w ogóle nie wiedziałem co to jest 353 WR...

Pierwsze testy dokonanych zmian rozpoczęliśmy w styczniu 2008 na super sprincie w Rzeszowie, gdzie osiągnęliśmy nasz pierwszy sukces - 4 miejsce. Wreszcie jakieś efekty.

Kolejne starty jednak nie przyniosły już tak dobrych rezultatów. Jedna z przyczyn to jeszcze nie do końca dopracowany wóz, robiony zawsze na ostatnią chwilę, a i konkurencja strasznie poszła do przodu ze stopniem zaawansowania samochodów. Kolejne starty znowu za własną kasę i przeróbki też były ograniczone tym samym powodem. Dlatego postępy w przygotowaniu auta posuwają się do tej pory powoli. Ale do przodu. Mniejsze ilość startów, ale już 05.10.2008 w Przemyślu wzięliśmy udział w imprezie "Super Sprint - pod górę” - 5 przejazdów. Wartburg pokazał co potrafi i wreszcie było miejsce na podium. A jakie zdziwienie ludzi! Kolejny start w Rzeszowie w bardzo mocnej konkurencji już tylko piąte miejsce w klasie na 15 - ale i tak teoretycznie wiele szybszych aut zostało przez nas pokonanych. Kolejny raz były wśród nich, nawet Subaru imprezy…

W chwili obecnej poszukujemy nadal nowych sponsorów i przeprowadzamy kolejne modyfikacje np.: układ wydechowy. Na następny rok planujemy debiut w imprezach typu wyścigi górskie, czyli tam gdzie Wartburg czuje się najlepiej, i ja chyba również.

Z tego miejsca chciałbym podziękować wszystkim którzy przyczynili się do rozwoju tego projektu a w szczególności: mojej rodzinie, mojej dziewczynie, Piotrkowi, Marcinowi.

Specjalne podziękowania należą się naszym sponsorom firmie Bendiks i Jelczanka, bez których starty w zawodach były by pewnie niemożliwe - dziękujemy.


WR jako serwis wspierający ekipę Solarz & Solarz dołącza się również do podziękowań i zaprasza do zapoznania się ze stroną sponsora firmy Bendiks z Rzeszowa.


Zapraszamy do zapoznania się z ofertą "Jelczanki" drugiego sponsora ekipy


Imprezy w których braliśmy udział do tej pory:

Galeria przedstawia zdjęcia z początków zawiązania się ekipy Solarz & Solarz oraz wyglądu aktualnego auta. Autorzy zdjęć w większości są nie znani. Końcowe fotografie wykonał: Jacek Kutta. Opis został umieszczony w brzmieniu oryginalnym. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie jedynie za zgodą WartburgRadikalz.com

Shao - WartburgRadikalz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz